English info

Jak wyjść z recesji?

Autor: Marek Ignaszak

Data: 16 listopada 2011

Osią dyskusji na poziomie międzynarodowym są obecnie sposoby przywrócenia gospodarce światowej trwałego, stabilnego wzrostu gospodarczego. Postarajmy się więc uporządkować tę burzliwą wymianę poglądów.

Czy warto zwalczać kryzysy gospodarcze?

Fundamentalną kwestią, od której powinnyśmy rozpoczynać rozważania nad sposobami walki z kryzysami gospodarczymi, jest to, czy sama walka jest w ogóle uzasadniona. Duża grupa ekonomistów uważa, że recesje są czymś naturalnym i potrzebnym gospodarce, a ponadto starania mające na celu przeciwdziałanie spowolnieniu są obarczone istotnymi niedoskonałościami wynikającymi z zawodności rządów. Tym samym próby zaradzenia recesjom powodują jedynie szkody dla systemu ekonomicznego. Ich adwersarze są natomiast zdania, iż państwo powinno funkcjonować tak, jak na poziomie mikro pojedyncze gospodarstwo domowe, które może zwiększyć swój ogólny dobrobyt, wyrównując konsumpcję w cyklu życia poprzez pożyczanie środków finansowych w okresach, gdy uzyskuje niższe dochody, a następnie oszczędzanie oraz spłatę zaciągniętych zobowiązań, gdy zarobki się zwiększają. Według tego podejścia rząd powinien odnotowywać deficyty budżetowe w okresach złej koniunktury oraz nadwyżki, gdy sytuacja gospodarcza się poprawia. Ze strachu (chyba uzasadnionego) przed skutkami krachu oraz pod presją żądań opinii publicznej, politycy zajmujący się gospodarką w większości opowiedzieli się za tym drugim rozwiązaniem. Aktywna polityka fiskalna i pieniężna miała stać się poduszką, zapewniającą miękkie lądowanie gospodarce po wybuchu kryzysu finansowego. Należy jednak pamiętać, że rządy nie generują w ten sposób dodatkowego bogactwa, a jedynie przesuwają część jutrzejszego wzrostu, aby zatuszować dzisiejszą recesję. Strukturalne problemy gospodarek, będące przyczyną spowolnienia, nie znikają. Dlatego strategia ta nie może być narzędziem budowania trwałego wzrostu gospodarczego. Na dodatek samo zadłużenie, czyli narzędzie służące państwom do przenoszenia produktu krajowego w czasie, w długim terminie powoduje pewne negatywne efekty zewnętrzne.

Do efektów tych możemy zaliczyć wypychanie kapitału przez dług publiczny, czyli zmniejszenie wartości kapitału posiadanego przez sektor prywatny, co podnosi realną stopę procentową oraz negatywnie wpływa na inwestycje. Zadłużone państwo musi pokrywać także koszty obsługi długu. Generuje to stratę, wynikającą z konieczności nałożenia dodatkowych podatków w celu pozyskania środków na obsługę zadłużenia. Ponadto zadłużony kraj staje się podatny na kryzys zaufania na rynkach pieniężnych powodujący wzrost rentowności obligacji skarbowych. To tylko najważniejsze z wielu zdiagnozowanych w literaturze długoterminowych kosztów wywołanych przez proces finansowania długiem swoich zobowiązań[1].

Jak zadłużanie się państw wpływa na wzrost gospodarczy?

Tyle teoria, a co z praktyką? Literatura dotycząca empirycznej weryfikacji wpływu zadłużenia na wzrost gospodarczy jest wbrew pozorom relatywnie niewielka i ogranicza się najczęściej do krajów rozwiniętych, rzadziej rozwijających się. Obraz wyłaniający się z tych publikacji jest następujący: relacja między wzrostem gospodarczym danego kraju a jego poziomem zadłużenia ma kształt odwróconego U. Powyżej pewnego poziomu, oszacowanego na około 70% - 90% i 40% - 50% procent długu w stosunku do PKB dla krajów rozwiniętych i rozwijających się odpowiednio, dalsze zwiększanie zadłużenia skutkuje mniejszym wzrostem gospodarczym. Do tego poziomu omawiana zależność jest dodatnia[2].

Zastanówmy się, w jakich przypadkach finansowane długiem wydatki rządowe mogą pobudzać wzrost gospodarczy? Państwo ze swojej natury jest organizmem bardzo zawodnym, jeśli chodzi o gospodarowanie finansami. Każda ingerencja państwa w mechanizmy gospodarcze jest kłodą pod nogami systemu ekonomicznego. Jednak także i rynki zawodzą. Wprawdzie na rynkach doskonale konkurencyjnych ukształtowana równowaga rynkowa jest zawsze efektywna w sensie Pareta[3], ale w rzeczywistości na rynku rzadko panują warunki doskonałej konkurencji. W związku z asymetrią informacji, niekompletnością rynków, występowaniem kosztów transakcyjnych i efektów zewnętrznych równowaga kształtująca się na danym rynku może nie być optymalna. Dodatkowo sektor prywatny ma problemy z dostarczaniem pewnych dóbr o charakterze publicznym oraz społecznym. Co więcej, rynki mogą charakteryzować się występowaniem wielopunktowych stanów równowagi, z których nie wszystkie są Pareto efektywne. Wśród ekonomistów nie ma jednak zgody co do tego, czy nawet po zdiagnozowaniu pewnych defektów rynkowych, państwo jest w stanie pozyskać wiedzę o tym, jaka równowaga jest społecznie efektywniejsza oraz w jaki sposób do niej dążyć. Jedynie w sytuacji, gdy państwo ingeruje w te obszary gospodarki, w których alokacja dóbr poprzez mechanizmy rynkowe jest nieefektywna i tylko wtedy, gdy jest ono w stanie zgromadzić informację o tym, jak tę alokację poprawić, może to prowadzić do zwiększenia dynamiki rozwoju gospodarczego.

Jeśli więc zdecydujemy się implementować antycykliczną politykę gospodarczą, musimy pamiętać o dwóch aspektach: transfery socjalne nie kreują dodatkowego bogactwa, a zadłużenie państwa generuje negatywne efekty zewnętrzne. Skuteczna polityka przeciwdziałająca spowolnieniu gospodarczemu powinna więc skupiać się na inwestycjach, których realizacja generuje pozytywne efekty rekompensujące koszty wynikające ze zwiększenia zadłużenia.

Kapitał społeczny i ludzki motorami wzrostu PKB

Jak wygenerować wzrost gospodarczy w XXI wieku? Motorami wzrostu PKB są: przyrost liczby ludności, akumulacja kapitału, zarówno fizycznego, jak i ludzkiego, oraz wzrost produktywności czynników produkcji wywołany m. in. postępem technologicznym. Jednakże dziś, ze względu na starzenie się społeczeństwa oraz efekty wypychania kapitału przez rosnący dług publiczny, dwa pierwsze elementy zaczynają wpływać negatywnie na wzrost gospodarczy. Wiele wskazuje na to, że fundamentem rozwoju gospodarczego i wzrostu dobrobytu społeczeństw w nadchodzącym okresie stanie się więc rozwój kapitału ludzkiego oraz społecznego danego społeczeństwa, zarówno rekompensujący ubytki w fizycznym kapitale, jak i prowadzący do wzrostu produktywności czynników produkcji i postępu technologicznego, poprawiając efektywność wymiany gospodarczej. Szansy na skuteczną interwencję państwa mającą na celu wyjście z recesji upatrywałbym właśnie w działaniach tworzących kapitał społeczny i ludzki. Zastanówmy się teraz nad przykładem sytuacji, w której ze względu na słabości tego specyficznego rynku obecność państwa może być motorem wzrostu gospodarczego.

Wiele badań, m.in. praca zespołu Putnam, Leonardi i Nanetti pt. „Making democracy work: civic traditions in modern Italy” z 1993 roku oraz publikacja Słomczyński, Tomescu-Dubrow pt. „Friendship patterns and upward mobility: A test of social capital hypothesis” z 2005 roku, pokazują korzystny wpływ  kapitału społecznego, czyli takich czynników, jak zaufanie, normy społeczne, sieci przyjaciół czy uczciwość, na efektywność funkcjonowania systemu gospodarczego w danym kraju. Im większy więc poziom kapitału społecznego, tym większy dobrobyt społeczeństwa. Co ciekawe, badania pokazują także, że społeczeństwa, w których dominują sieci społeczne zorientowane na rodzinę, czyli „między swoimi” (bonding social capital) funkcjonują pod względem ekonomicznym gorzej od społeczeństw zdominowanych prze sieci społeczne „między obcymi” (brigding social capital)[4]. Ważne jest więc, aby obywatele posiadali wysoki poziom kapitału społecznego o przewadze sieci „między obcymi". Dana jednostka powiększa swój kapitał społeczny poprzez utrzymywanie kontaktów z przyjaciółmi, aktywność społeczną, etc. Jak pokazują jednak prace, takie jak na przykład badania zespołu Growiec, Growiec, których wyniki opublikowano w pracy pt. „Social Capital, Trust, and Multiple Equilibria in Economic Performance” z 2009 roku, powszechnym problemem jednostek, a tym samym i całych społeczeństw, jest wpadanie w tzw. „pułapkę biedy”. Aby zwiększyć swój poziom kapitału społecznego (KS), dana jednostka musi utrzymywać sieci społeczne. Jednak u niektórych osób początkowy poziom KS jest zbyt niski, aby utworzyć sieć. W celu utworzenia sieci społecznej taka osoba musi zwiększyć swój poziom kapitału społecznego. Odbywa się to jednak poprzez tworzenie sieci społecznych. Błędne koło domyka się.

Bierzmy przykład od tych, którym się powodzi

Przykładem dobrego rozwiązania tego problemu jest Finlandia, w której system edukacji zapewnia uczniom jak najwięcej dodatkowych zajęć, niejako wyrywając jednostki wykluczone z ich domów i przyłączając je do sieci społecznej wraz z dziećmi o wyższym poziomie kapitału społecznego. Jak pokazują badania konkurencyjności gospodarek, Finlandia jest światowym liderem pod względem poziomu wykształcenia oraz efektywności pracy siły roboczej. Kraj ten przez ostatnich 18 lat rozwijał się szybciej niż na przykład Czechy, kraj o porównywalnej liczbie mieszkańców (5% vs. 4% średniorocznego wzrostu PKB per capita mierzonego PPP). Finlandia w  okresie 1993-2010, po głębokiej recesji wywołanej upadkiem ZSRR, z którym handel stanowił niemal 100% fińskiej wymiany międzynarodowej, zwiększyła swoją początkową, ponad 50-procentową przewagę w dobrobycie nad Czechami, mimo iż teoria ekonomii mówi o względnie szybszym wzroście gospodarek o niższych poziomach PKB per capita.

Kolejny dobry przykład płynie ze Stanów Zjednoczonych. Wiele prac, tak jak na przykład publikacja C. Goldin i L. Katz'a pt. „The legacy of U.S. educational leadership: notes on distribution and economic growth in the twentieth century" z 2001 roku, udowadnia ogromny wpływ upowszechnienia systemu edukacji ponadpodstawowej w USA na zdominowanie światowej gospodarki przez Amerykę. Za Atlantykiem w latach 1910-1940 przeprowadzono zakrojony na szeroką skalę program włączenia jak największej części społeczeństwa do systemu edukacji ponadpodstawowej. W tym samym czasie ponadpodstawowe edukowanie szerokich mas uważano w Europie za marnotrawstwo zasobów.  Gigantyczny powojenny postęp technologiczny w Stanach Zjednoczonych wynikał w dużej mierze z powszechniejszego systemu edukacji i umożliwił Ameryce zajęcie miejsca światowego hegemona. Zaletą jest także sama architektura systemu edukacji w Stanach. Otóż do powszechnego liceum (junior high school i high school) uczęszczają wszyscy absolwenci szkół podstawowych, bez względu na wybraną specjalizację. I tak osoba chcąca zdobyć wykształcenie zawodowe zapisuje się do tego samego liceum co pasjonat filologii klasycznej, wybierając sobie jedynie w toku nauki zajęcia praktyczne i zawodowe zamiast lekcji łaciny (obaj zdobywają podobne wykształcenie ogólne, tzw.  „rdzeń”). Podczas gdy w Europie po szkole podstawowej następuje już specjalizacja i, tak jak w większości polskich zawodówek, tworzone są enklawy deprecjacji kapitału ludzkiego oraz społecznego, za oceanem stymuluje się młodzież do budowania sieci społecznych „między obcymi”, wpływając na poprawę efektywności systemu gospodarczego.

Istnieje wiele obszarów życia gospodarczego, w których przemyślana obecność państwa odgrywa  rolę bodźca dla dalszego rozwoju. Pamiętajmy jednak o tym, że rząd nie wytwarza bogactwa, a jedynie je redystrybuuje. Żeby nim kogoś obdarować, musi najpierw kogoś innego tego bogactwa pozbawić. Jeśli więc decydujemy się na to, żeby państwo odgrywało aktywną rolę w walce ze spowolnieniem gospodarczym, to znaczy uważamy, że w warunkach kryzysu wywołanego marazmem konsumpcji sektora prywatnego państwo powinno uzupełnić swoimi wydatkami powstałą lukę popytową - róbmy to rozsądnie. Należy skupić się na tych fragmentach systemu gospodarczego, w których interwencja rządowa wygeneruje korzyści społeczne przewyższające nieodzowne koszty każdej takiej interwencji. Dobrymi kandydatami wydają się być wydatki związane z kapitałem społecznym oraz kapitałem ludzkim. Mimo iż efekty takich działań widoczne są najczęściej po dłuższym czasie, są one gwarantem stabilnego ożywienia gospodarczego. Doświadczenie pokazuje, że doraźne działania popytowe, jak na przykład ulgi podatkowe czy nieprzemyślane świadczenia socjalne, przynoszą więcej szkód niż pożytku.


[1]   Dokładniej kwestie te omawiane są w przez Mankiwa oraz Elmendorfa w pracy pt. „Goverment debt" z 1998 roku. Oprócz wspomnianych konwencjonalnych koncepcji wpływu zadłużenia na wzrost gospodarczy związanych z wypychaniem kapitału, istnieje wiele niestandardowych podejść. Do ciekawszych należy praca Rym Alui pt. „Deep habits and the macroeconomic effects of goverment debt"  z 2010 roku, w której autor wykazuje, iż nawet w gospodarce bez fizycznego kapitału wzrost zadłużenia państwa prowadzi w długim terminie do obniżenia wzrostu gospodarczego.

[2]   Więcej na ten temat na przykład w pracy C. Charita, P. Rother pt. ,,The impact of high and growing government debt on economic growth. An empirical investigation for the euro area" z 2010 roku.

[3]   Efektywne w sensie Pareta są takie rodzaje alokacji zasobów, w przypadku których niczyjej sytuacji nie da się polepszyć bez jednoczesnego pogarszania sytuacji kogoś innego.

[4]   Więcej na ten temat m.in. w pracy Beugelsdijka i Smuldersa pt. „Bonding and bridging social capital: which

     type is good for economic growth?” z 2003 roku.