Data: 12 listopada 2009
Już niemal od raku ważą się losy warszawskiej giełdy, a jej prywatyzacja ma tyle samo zwolenników co przeciwników. Największe europejskie i amerykańskie giełdy i instytucje finansowe stanęły do walki o najlepszą w regionie Europy Środkowo-Wschodniej giełdę. Gorsza koniunktura jest dobrym momentem na zakupy, tylko czy sprzedaż w tym czasie jest równie opłacalna?
Wakacje minęły, jesień nastała, a Giełda Papierów Wartościowych w Warszawie S.A. wciąż należy do spółek Skarbu Państwa. Plan prywatyzacji na lata 2008-2011 zakłada sprzedaż akcji wielu przedsiębiorstw państwowych, w tym co najmniej 51% akcji warszawskiego parkietu inwestorowi branżowemu i kolejne 23% członkom giełdy. Państwo chce jedynie zachować 25% plus jedną akcję w celu utrzymania kontroli nad spółką, jednak jedynie przez najbliższe 2-3 lata. Ten czteroletni plan prywatyzacji pewnie pozostałby jeszcze planem, gdyby nie rosnący deficyt budżetowy, który w przyszłym roku może przekroczyć 50 mld zł. Szanse, że dług publiczny przekroczy zapisany w Konstytucji próg 55% PKB są już bardzo wysokie. Dlatego też Ministerstwo Skarbu zamiast poczekać na poprawę koniunktury na giełdzie z zaplanowaną wcześniej sprzedażą akcji dąży do jak najszybszego urzeczywistnienia planu, a pozyskane środki przeznaczy na zmniejszenie deficytu.
Prywatyzacja giełdy była odkładana przez wiele lat. Już w momencie jej utworzenia brano pod uwagę możliwość jej sprzedaży. Jednak co do tego, czy obecny moment jest korzystny, zdania są podzielone. Wiele przemawia za tym, aby prywatyzacji nie odkładać w czasie - w końcu nasza giełda osiągnęła w tym roku pełnoletniość . Utworzenie we wrześniu przez Wiener Boerse CEE Stock Exchange Group, do której dołączyły giełdy z Pragi, Lublany i Budapesztu to także silny bodziec dla naszego parkietu, aby szybko znaleźć silnego inwestora strategicznego. Poza tym zarządzający, odpowiedzialni za rozwój i wyniki GPW musieli liczyć się do tej pory ze zdaniem Skarbu Państwa, który kontroluje 98,82% akcji. Warto zauważyć, że wpływy polityczne oddziaływały nie tylko na funkcjonowanie warszawskiego parkietu, ale także na inne podmioty zależne od niego. Przeciwnicy jednak twierdzą, że prywatyzacja najlepszej giełdy w Europie Środkowo-Wschodniej w momencie dekoniunktury może przynieść straty. Jeszcze dwa lata temu wartość GPW była szacowana na ok 2 mld zł. Obecnie ta wartość może być nawet o połowę mniejsza.
Statystyki pokazują, że rozwój giełdy nabrał tempa. Pod koniec 2000 roku notowanych było 225 spółek , podczas gdy obecnie jest ich 311 na rynku głównym GPW i 100 na NewConnect. Rok 2008 dla warszawskiej spółki można zaliczyć do udanych: 33 debiuty na głównym rynku i 61 na rynku alternatywnym. Liczba debiutów i wartość IPO w 2008 roku uplasowały naszą giełdę na 2 miejscu w Europie. Wyprzedziła ją jedynie londyńska giełda, na której debiutowało 99 spółek. GPW była więc odporna na kryzys finansowy i wykazała ok. 90 mln zł. zysku netto.
Z kolei pierwsza połowa 2009 roku wygląda już mniej kolorowo – jedynie 6 debiutów na rynku głównym. Zaznaczyć jednak należy, że każde z przeprowadzonych w tym roku IPO zakończyło się sukcesem, co może zachęci kolejne spółki do wejścia na parkiet, tym bardziej, że ze względu na małą liczbę chętnych istnieją większe szanse pozyskania kapitału. Fundusze inwestycyjne i emerytalne, a także inwestorzy indywidualni będą mogli z większą uwagą przyjrzeć się prospektom, które nie napływają tak lawinowo jak w ostatnich dwóch latach.
Ze względu na tak dobre perspektywy rozwoju, chętnych do zakupu 51% akcji warszawskiego parkietu nie brakuje. Wyłonionych zostało czterech kandydatów: Deutsche Boerse, London Stock Exchange (LSE), NASDAQ OMX oraz New York Stock Exchange Euronext (NYSE Euronext). Są to największe europejskie i amerykańskie giełdy, które przedłożą swoje oferty Ministrowi Skarbu Państwa. Duży, doświadczony inwestor branżowy będzie pozytywnie postrzegany nie tylko przez krajowe, ale także zagraniczne spółki, zamierzające pozyskać kapitał z giełdy. Z drugiej strony, zawirowania na rynkach finansowych rodzą pewne obawy przed zagranicznym podmiotem, który będzie decydował o dalszych losach giełdy.
O pozostałe 23% akcji wystawionych na sprzedaż zawalczą także duże zagraniczne podmioty: Goldman Sachs, Merrill Lynch, Banco Espirito Santo de Investimento, czeski Wood&Company oraz węgierski Concorde Securities. Rodzynkiem jest jedyny polski podmiot, bank Pekao. Główną przyczyną tak słabego zainteresowania polskich spółek zakupem GPW może być zbyt mały pakiet akcji, który nie daje kontroli nad giełdą. Innym powodem są coraz słabsze wyniki domów i biur maklerskich, a także banków. W pierwszym półroczu najlepszym wynikiem przekraczającym 1 mld zł zysku mógł się pochwalić jedynie Pekao, domy maklerskie nie przekroczyły progu 40 mln zł, a 6 innych krajowych banków odnotowało straty.
Przyszłych właścicieli giełdy poznamy do końca tego roku. Minister Skarbu Aleksander Grad, warunkuje jednak sprzedaż GPW ”korzystną ofertą i gwarancją rozwoju giełdy w regionie”. Obecnie liczy się nie tylko wielkość oferty i możliwość rozwoju giełdy. Nowy partner powinien także zapewnić GPW utrzymanie pozycji lidera w regionie, zachwianą przez połączenie giełdy wiedeńskiej z innymi giełdami Europy Środkowo-Wschodniej. Nasz parkiet nie powinien więc dłużej pozostawać osamotniony, w momencie, gdy konkurenci łączą siły.