Data: 1 października 2009
Polscy przedsiębiorcy praktycznie na każdym etapie rozwoju działalności gospodarczej napotykają na przeszkody. Są to w dużej mierze instytucjonalne ograniczenia będące następstwem niedoskonałego prawa bądź nieudolności państwowych urzędników. Ich wyeliminowanie z pewnością wpłynęłoby pozytywnie na gospodarkę, co jest szczególnie ważne w okresie spowolnienia gospodarczego.
Wysokie koszty związane z prowadzeniem działalności gospodarczej, niejasne przepisy gospodarcze i podatkowe oraz problemy na linii urzędnik - przedsiębiorca są jednymi z najbardziej uciążliwych barier rozwoju biznesu w Polsce. Mimo, że są one powszechnie poruszane w raportach dotyczących przedsiębiorczości, politycy niewiele robią, by poprawić niekorzystną sytuację. Jest to o tyle dziwne, że część z najpoważniejszych barier jest stosunkowo prosta do usunięcia.
Międzynarodowe instytucje często zwracają nam uwagę na utrudnione procesy rejestracji firm. Jest ona zbyt czasochłonna, wymaga wypełniania zbyt dużej liczby formularzy oraz najczęściej wiąże się z koniecznością odwiedzenia kilku urzędów. Stan ten miało poprawić wprowadzone w bieżącym roku tzw. "jedno okienko". Dotychczas przedsiębiorca, który chciał założyć własną firmę, zgłaszał to w urzędzie gminy, miasta lub w Krajowym Rejestrze Sądowym. Drugim krokiem była wizyta w Głównym Urzędzie Statystycznym w celu uzyskania numeru REGON. Kolejnym etapem było określenie formy rozliczania się w Urzędzie Skarbowym. Ostatecznie przedsiębiorca udawał się do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych i składał odpowiednie dokumenty zgłoszeniowe płatnika składek. Od kwietnia bieżącego roku wystarczy jedynie wizyta w urzędzie gminy lub miasta, gdzie należy złożyć formularz EDG-1. Resztę formalności załatwiają urzędnicy. Rozwiązanie to w teorii nie wygląda najgorzej, w praktyce zaś okazuje się, że nierzadko proces zakładania nowej firmy trwa dłużej niż to miało miejsce przed reformą.
Hamulcowymi w przypadku "jednego okienka" są nie tyle urzędnicy, co niedoskonałe przepisy. Okazuje się bowiem, że złożone przez przedsiębiorcę dokumenty są dalej rozsyłane pocztą tradycyjną, co znacząco wydłuża proces rejestracji i wydania niezbędnych dokumentów. Warto podkreślić, że sama jedna wizyta jest mitem. Często przedsiębiorca musi jeszcze udać się do Urzędu Skarbowego (zmiana formy opodatkowania) oraz Zakładu Ubezpieczeń Społecznych (konieczność złożenia kilku deklaracji). Całą procedurę z pewnością przyspieszyłby elektroniczny obieg dokumentów w urzędach. Na to jednak trzeba jeszcze trochę w Polsce poczekać.
Właściciele firm często narzekają na niejasne i skomplikowane przepisy podatkowe. Ogromna ilość danin płaconych państwu absorbuje zbyt dużo czasu, hamując tym samym rozwój przedsiębiorczości. Efektem jest status Polski jako kraju o jednym z najmniej przyjaznych systemów podatkowych na świecie, podobnie jak np. Kolumbia. Niestety, nie zanosi się na to, by w najbliższym czasie politycy chcieli coś zmienić w tej kwestii. Wręcz przeciwnie, możliwe że już niedługo pracodawcy będą musieli rozliczać podatki za swoich pracowników. Nawet jeśli nie będzie to zbyt kosztowne, to jest to kolejne obciążenie administracyjne absorbujące czas. Ponadto przedsiębiorcy będą narażeni na kolejne kontrole podatkowe, sprawdzające poprawność rozliczania pracowników.
Barierą dla rozwoju przedsiębiorstw są także skomplikowane przepisy budowlane. Firmy muszą się liczyć z tym, że od pomysłu do jego realizacji, np. wybudowania nowego magazynu, minie bardzo dużo czasu. Same formalności mogą się ciągnąć miesiącami. Na odpowiednie decyzje nie mają bowiem wpływu jedynie twarde przepisy, ale i urzędnicy, którzy mają stosunkowo dużą dowolność w ich podejmowaniu. Tym samym nawet urzędnicy przyjaźnie nastawieni do przedsiębiorców będą wydłużać cały proces tylko dlatego, by nie być oskarżonym, np. o korupcję. Zaznaczyć także trzeba, że i koszty ubiegania się o pozwolenia budowlane są znacząco wyższe w Polsce niż w innych krajach.
Rozwój przedsiębiorstw byłby w Polsce znacznie szybszy, gdyby regulacje dotyczące zwalniania i zatrudniania pracowników były bardziej liberalne. Aktualnie prawo nie jest elastyczne. Przedsiębiorcy boją się zatrudniać nowych pracowników w obawie przed komplikacjami przy ich zwalnianiu. Tym samym trudno jest dostosować się do aktualnej sytuacji na rynku. Nawet jeśli krajowa gospodarka jest w fazie spowolnienia gospodarczego, to firmy ciągle realizują zamówienia. Nierzadko pojawiają się jednorazowe kontrakty dzięki którym przedsiębiorstwa mogłyby tymczasowo zwiększyć zatrudnienie. Proces ten jest jednak w Polsce zbyt czasochłonny. Ponadto udręką dla dużych przedsiębiorstw są związki zawodowe. Ich znacząca pozycja ogranicza możliwości szybkiej reakcji na zmieniającą się sytuację rynkową. Może to prowadzić do strat, a nawet upadłości przedsiębiorstw. Silne związki nie są jedynie problemem polskiej gospodarki. W ostatnich miesiącach Toyota miała z nimi dosyć poważne problemy. Co ciekawe, jeszcze nie tak dawno temu firma ta przedstawiana była jako wzór dobrze funkcjonującego przedsiębiorstwa.
Kolejną rzeczą, na jaką warto zwrócić uwagę, jest długi okres egzekucji należności, co pogarsza płynność finansową polskich przedsiębiorstw. Trwa to w Polsce średnio dwa lata i jest to jeden z najgorszych wyników w Unii Europejskiej. Dlaczego jest to tak ważna kwestia dla przedsiębiorców? Eksperci często wskazują na kilka głównych powodów. Są to: wspomniana poprawa płynności finansowej, brak absorbowania czasu na rzeczy niezwiązane ściśle z prowadzoną działalnością oraz poprawa opinii Polski jako kraju chroniącego własność. Uwzględnienie tych czynników przyczyniłoby się do wzrostu inwestycji i wpłynęłoby pozytywnie na całą gospodarkę. Korzystna jest informacja, że jeszcze 2-3 lata temu średni okres dochodzenia należności był o kilka miesięcy dłuższy.
Przedstawione bariery rozwoju przedsiębiorczości są poważne, ale nie jedyne. Polskie przedsiębiorstwa narzekają na znacznie więcej utrudnień, głównie urzędniczych. Warto zatem, aby politycy wysłuchali racji każdej ze stron i spróbowali znaleźć konsensus. O tym, że jest to problem poważny, można się dowiedzieć z rankingów przedsiębiorczości publikowanych przez międzynarodowe instytucje. Jednym z nich jest coroczny Doing Business opracowywany przez Bank Światowy. Aktualnie Polska zajmuje 72 miejsce na 183 kraje. Mimo, że w Unii Europejskiej gorsze pozycje zajęły Czechy, Włochy czy też Grecja, nie jest to powód do radości. W stosunku do badania z poprzedniego roku Polska nie zmieniła pozycji (w rankingu Doing Business 2009 zajęliśmy 76 miejsce, ale najprawdopodobniej zmieniła się metodologia badania). Warto jednak zaznaczyć, że Polska zyskała w kategoriach rozpoczynania działalności gospodarczej oraz dostępu do źródeł finansowania. Można to uznać za zachętę dla polityków do działania. Pracy jest bowiem dużo, jeszcze więcej zaś można zyskać. Od dawna bowiem wiadomo, że rozwój gospodarczy wpływa pozytywnie na sondażowe wyniki poparcia dla rządzących partii politycznych.