Data: 3 listopada 2014
Lazurowe Wybrzeże to w wyobrażeniu wielu osób wymarzone miejsce na wakacje. Przejrzyste morze, słońce, palmy, urocze nadmorskie miasteczka… Jednocześnie wielu Polaków wciąż wybiera na wakacje inne miejsca w Europie, obawiając się, że sława Lazurowego Wybrzeża jako miejsca luksusowego wiąże się z horrendalnie wysokimi cenami. To fakt, wyjazd na południe Prowansji raczej nie należy do budżetowych, jednak przy odrobinie starań wakacje w tej części Europy nas nie zrujnują.
Muszę przyznać, że sama przez wiele lat również omijałam Lazurowe Wybrzeże. Nie wynikało to wcale z tego, że nie chciałam odwiedzić tego miejsca, jednak po prostu nie znajdowało się ono na liście moich podróżniczych priorytetów. Jak zresztą cała Francja.
Być może wynikało to w pewnej mierze z mojej nieznajomości języka francuskiego. Uczyłam się go na tyle krótko, że moje umiejętności sprowadzają się do podstawowych zwrotów grzecznościowych, zamówienia posiłku w restauracji, czy zrobienia podstawowych zakupów. A przecież tyle słyszy się o ignorancji językowej Francuzów.
Tak czy inaczej, w tym roku nadarzyła mi się okazja, by przez tydzień pożeglować właśnie po Lazurowym Wybrzeżu, w rejonie ograniczonym miastem Toulon na zachodzie i Cannes na wschodzie. Podczas wizyty w kilku nadmorskich miasteczkach przekonałam się, że południowa Prowansja ma dwa oblicza. Pierwsze z nich to oblicze luksusowe, które najlepiej reprezentuje Saint-Tropez. Drugie z nich to oblicze ciche i prowincjonalne, które widać w mniej popularnych turystycznie miasteczkach.
Lazurowe Wybrzeże w wersji glamour
Turyści, którzy przyjeżdżają na Lazurowe Wybrzeże, bardzo często poszukują tu właśnie luksusowego oblicza tego miejsca. Miasta takie jak Cannes czy Saint-Tropez kojarzą się z bogactwem i przepychem… a więc tym, co przeciętny turysta może mieć tylko od święta. Obie miejscowości znalazły się na trasie mojego rejsu.
Saint-Tropez to niewielkie nadmorskie miasteczko. Jego medialna kariera zaczęła się w latach 50. XX wieku, kiedy nakręcony tu został film „I Bóg stworzył kobietę” ze słynną rolą Brigitte Bardot. W latach 60. miasto to było tłem dla filmu „Żandarm z Saint-Tropez”z Louisem de Funèsem w roli głównej, a w późniejszych dziesięcioleciach wielokrotnie Saint-Tropez pojawiało się w filmach i utworach muzycznych, na ogół w kontekście idealnej wakacyjnej miejscówki, gdzie można beztrosko wydawać góry pieniędzy. Od wielu lat Saint-Tropez nierzadko figuruje także w plotkarskich gazetach i portalach jako kurort wybierany na miejsce wypoczynku przez światowej sławy gwiazdy muzyczne i filmowe...
Cały tekst zmajduje się w magazynie TREND w wersji PDF - plik można bezpłatnie pobrać TUTAJ.