English info

Slangu dawka. Dziecko hossy

Autor: Jakub Domagalski

Data: 17 kwietnia 2007

Wprowadzenie

Mój artykuł to prezentacja subiektywnego spojrzenia okiem studenta na niektóre
aspekty inwestowania w papiery wartościowe. Informacje występujące w
felietonie pochodzą ze świata internetu, a w szczególności z wielu forów
dyskusyjnych, miejsc wymiany wszelkich informacji, niekiedy poufnych, a czasem
śmiesznych lub obraźliwych. Uwaga: używanie wyrażeń zawartych poniżej w mowie
oficjalnej może świadczyć o małym zasobie fachowego słownictwa oraz
niekompatybilnością z pozostałą częścią społeczeństwa.

Od czego zaczynamy?

Siedzisz wieczorem w domu przed komputerem, zastanawiasz się, co jutro rano
wydarzy się na giełdzie. Jak zamknęła się Ameryka? Jak otworzy się Japonia?
Czyżby były to pytania retoryczne? Wczoraj wszystko na czerwono, a dziś…?

Nigdy nic nie wiadomo

Analizując wykres powiesz, że boczniak wyszedł, kurs faluje pomiędzy wsparciem
a oporem. Czyżby miało być wybicie z tego trendu bocznego? Myślisz sobie, że
wypada zrobić bardziej dogłębną analizę, ponieważ z tego może wyjść duży ruch.
Zostaniesz leszczem. Ale niby co masz robić jako leszcz? Koledzy z forum
szybko podpowiedzą Ci, co masz kupić, kiedy kupić i za ile kupić. Nie musisz
nawet się zastanawiać nad wyborem akcji. Kup szybko i czekaj, aż kurs
podskoczy. Wtedy oczywiście sprzedasz, ale ze stratą. Naganiaczy pełno na
forach, szczególnie na tych, gdzie pisze się o akcjach i giełdzie. Oni dużo
wiedzą i potrafią. Każdy z nich ma portfel wypchany po brzegi kasą, a
doświadczenia mniej niż oranżada ma gwarancji. Po prostu zaufaj im! Gorzej
będzie, jeśli jesteś dzieckiem hossy. Cały Ty, bez kompleksów i z gwarancją na
szybki zysk. Koledzy dookoła z zazdrością patrzą na to, co robisz? Jedna
hossa, druga, trzecia, bessy brak. Fakt, coś tu jest nie tak. Kasy masz w
bród. Twoją wiedzę i doświadczenie zweryfikuje bessa, wtedy zobaczysz, ile
jesteś wart. Być może spotkasz kiedyś formację łba leszcza (ostatnia faza
wzrostów, tuż przed bessą, podwójny szczyt), wtedy uważaj, bo raczej w górę
już nie pociągniesz z akcjami. Już nie napiszę, co się wtedy z Tobą stanie.
Jednak nie przejmuj się. Niżej od Ciebie jest jeszcze frajer i plankton. To
tacy sami dawcy kapitału jak Ty – leszcz. Ale przy nich jesteś wielki!
Białoryb – od płotki do leszcza – drobni inwestorzy, giełdowi ciułacze.

Bessa, jaka bessa?

W fazie przed otwarciem TKO (Trzeba Kogoś Oszukać) Twojej spółki wynosi +20%.
Jesteś w szoku. Zapewne liczysz już zyski, popadasz w euforię. Na otwarciu
jednak indeks obsuwa się punkt po punkcie, powstaje ujemna baza na kontraktach
– nawet wolumen zrobił dziś 200% normy. Coś się dzieje. Szkoda tylko, że przed
otwarciem dałeś zlecenie kupna PCRO (zlecenie kupna po cenie rynkowej na
otwarcie). Znowu wtopa, tracisz nadal. Kolega z forum podpowie Ci, że to
grubasy rządzą giełdą. Oni zawsze mają jakiś plan przeciwko Tobie. Giełda
spada dalej. Do pierwszego dna bessy już niedaleko. Po drodze można łapać
górki i dołki, ale to nie takie proste jak piszą w książkach. Krótasy (gracze
pesymistycznie nastawieni do gry) przecież muszą swoje zarobić, bo niby skąd
mają wziąć mamonę na opłaty, samochód oraz imprezy. Myślisz, że to koniec
spadków, że giełda odbije. Kupujesz Cesarza, Łan-to-Łan i coś ze stajni
Karkosika (Skotan, Boryszew, Hutmen Kwiatek). Oj, tak, kolega naganiacz znowu
podpowiedział Ci, że przy najbliższym odbiciu trzeba kupować. On taki „biedny”
– zarobiony na akcjach – sprzedaje jak może, przecież fundamenty dawno zostały
w tyle i nie mają nic wspólnego z rzeczywistością.

Spadamy dalej…

Jedno dno bessy masz już za sobą. Lecisz w dół. Generalnie nic nie jest źle,
tylko w portfelu jakoś mniej kasy. Gdy niedźwiedzie budzą się ze snu, to czasu
na wyjście z rynku już nie ma. Kolejny dzień, na otwarcie – luka bessy. Po
Tobie. Stopy nie zadziałały (zlecenia obronne – stop loss). Nagle chwila
kontemplacji i zastanawiasz się, jakimi prawami rządzi się ten finansowy
świat? Kto tak naprawdę decyduje o cenach? Szukasz, pytasz, dzwonisz do
swojego maklera. Nikt nic nie wie. Trochę to dziwne, ale pamiętaj -
pozostajesz nadal w grze. Rynek spada. Znowu kolega – naganiacz – potrafi Ci
wyjaśnić obecną sytuację na giełdzie. Niby to takie proste. Jak rośnie to
grubas skupuje akcje z rynku, jak spada to zaniża by tanio dokupić. A kurs
stoi po to, by gruby się obkupił. Później cały pociąg pojedzie do góry.

Tnij straty, pozwól rosnąć zyskom

Stare dobre przysłowie mówi by postępować zgodnie z zasadami logiki. Dlaczego
trzymasz nadal te papiery? Chyba zostaniesz inwestorem długoterminowym secula
seculorum. Nie martw się – w przyszłości odrobisz straty. Podłączysz się pod
pociąg (akcja w silnym trendzie wzrostowym) i pokażesz, na co Cię stać. Możesz
jeszcze dołączyć do spekuły (spekulanci) i będziesz pompować balony do oporu.
Na pewno będziesz wtedy zarobiony po uszy. Mówisz sobie: już nigdy nie zostanę
na peronie (leszcz zostaje na peronie wtedy, gdy nie zdąży kupić akcji, które
gwałtownie poszły w górę). Szalona jazda w górę trwa nadal, spekuła podłącza
się pod Twoje akcje. Jesteś zdumiony. Zarabiasz pierwsze 20% i zastanawiasz
się, co dalej robić. Trzymać czy sprzedać? Znowu naganiacze robią swoje
mówiąc, że jutro będzie zwała. Puszczają Ci zwieracze i wypadasz z gry (w
slangu inwestorów giełdowych o puszczeniu zwieraczy mówi się wtedy, gdy
inwestor sprzedaje akcje w pierwszej fali wzrostowej). Jakie to piękne
uczucie, gdy następnego dnia budzisz się tuż przed porannym fixingiem,
zauważając, że zamiast spadków na parkiecie wszystko jest na zielono. Pociąg
jedzie dalej, a Ty zostałeś znowu na peronie.

Korzystałem z forów parkiet.com oraz bankier.pl