English info

Co słychać na Wall Street? - Poczatek sezonu świątecznego, oczekiwanie na decyzje FED

Autor: Jakub Domagalski

Data: 10 grudnia 2007

Czarny Piątek nie taki zły

Czwartkowe Święto Dziękczynienia (22 listopada) uspokoiło rynki finansowe na pewien czas, jednak spora część analityków oczekiwała kontynuacji spadków w piątek. Nic w tym dziwnego skoro giełda za Atlantykiem od dłuższego czasu mocno zniżkowała, kończąc świąteczny tydzień notowań na sporym plusie (23 listopada – patrz wykres S&P500). Giełdowe byki pokazały swoją siłę. Czarny Piątek - dzień rozpoczynający w USA sezon świąteczny, w którym sprzedaż detaliczna przynosi jedne z największych zysków w roku, nie okazał się taki zły, zarówno dla konsumentów, którzy licznie przystąpili do zakupów, jak również dla inwestorów giełdowych. Sytuacja na giełdzie w USA nie była wymarzona, jednak końcówka roku może okazać się lepsza niż ostatnie giełdowe dwa miesiące. „Jeżeli prześledzimy zachowanie S&P500, który jest dość reprezentatywnym indeksem, to grudzień statystycznie nie wyróżnia się na tyle, żeby mówić o jakimś oddzielnym zjawisku. Zresztą wystarczy prześledzić ostatnie 10 lat. W tym okresie tylko trzy razy wzrost cen na Wall Street był zbliżony do 5 proc. w grudniu, co uprawniałoby mówić o rajdzie. Cztery razy grudniowe miesiące zakończyły się mniejszymi wzrostami, a w trzech przypadkach mieliśmy spadki” – twierdzi Marcin Kiepas analityk z firmy X-Trade Brokers DM S.A. Wraz z początkiem grudnia giełdy całej Europy i w USA wystrzeliły mocno do góry. Czy to tylko początek bożonarodzeniowego ożywienia? Wiele wskazuje na to, iż może pozostawać jedynie szansa na window dressing. Na koniec roku przyda się funduszom inwestycyjnym poprawienie relatywnie słabych wyników, zarówno w USA jak i w Europie.

Wykres S&P 500 w okresie 09.2007 – 12.2007 [czerwona strzałka 23 listopada – Black Friday: poczatek okresu swiatecznego w USA]

Co na parkiecie?

Kiedy opadły emocje związane z Czarnym Piątkiem oraz rozpoczęciem poświątecznego szału zakupów, do głosu ponownie doszły giełdowe niedźwiedzie. Nawiązując do poprzedniego artykułu o ofiarach subprime, nie sposób wspomnieć o kłopotach finansowych banków amerykańskich. W ostatnim czasie uwaga inwestorów z Wall Street skupia się m. in. na Citigroup, który jest najlepszym dowodem na trudną sytuację w sektorze finansowym. Jedna z największych grup finansowych na świecie planuje już drugą poważną redukcję zatrudnienia. Nowy rok pokaże czy to tylko plotki czy realny plan. Citigroup szuka oszczędności, którymi być może uda się pokryć straty wynikłe z kryzysu na rynku kredytów hipotecznych. Kurs spółki osiągnął 5-letnie minimum schodząc poniżej 30 USD za akcję. W spółce pojawił się nowy akcjonariusz Abu Dhabi Investment Authority, który skupił niespełna 5% udziałów.

Z drugiej strony trwa dobra passa akcji firmy Intel – producenta podzespołów komputerowych. Akcje znajdują się w silnym trendzie wzrostowym a sytuację podgrzewają doniesienia od władz spółki, że popyt na jej produkty sporo wzrośnie w 2008 r., szczególnie w krajach rozwijających się. Biorąc pod uwagę duży udział w rynku, Intel powinien przedstawić bardzo dobre wyniki za 2007 r. i równie dobre w kolejnych kwartałach. Ceny akcji osiągnęły najwyższy poziom od dwóch lat.

Warto również dokładniej przyjrzeć się firmie IBM, która niedawno poinformowała o ekspansji do Afryki. Spółka zamierza zbudować centrum wsparcia dla swoich klientów w Johanesburgu. Władze IBM dostrzegają spory potencjał tamtejszej gospodarki oraz możliwość osiągnięcia ponadprzeciętnych zysków. Szczegóły przedstawione zostały niedawno na konferencji pod nazwą „Africa: Open for Business” w Nowym Jorku.

Oczekiwanie na posiedzenie FED: 11 grudnia

Na październikowym posiedzeniu komitetu FOMC zapowiedziana została strategia w polityce pieniężnej do końca 2007 r. Stopy procentowe nie zostaną podniesione — zapewniał Ben Bernanke. Czy w trudnej sytuacji na rynkach finansowych możliwe jest ponowne obniżenie stóp procentowych w USA? Otóż wiele wskazuje na kolejną, trzecią już obniżkę – widać to zwłaszcza po wypowiedziach Ben’a Bernanke, który nawet nie usiłuje dementować informacji o coraz słabszych prognozach gospodarczych USA. Władze FED zdają sobie sprawę, iż wysokie ceny ropy nakładają dodatkową presję inflacyjną i ograniczają aktywność gospodarczą. Z drugiej strony oczekiwania rynków finansowych są jednoznaczne: obniżka stóp procentowych jest potrzebna nie tylko instytucjom finansowym, a również konsumentom. W miarę rozwoju sytuacji rynki finansowe oczekują już nawet obniżki o 0,50 p.b. w grudniu. W opublikowanym niedawno wywiadzie z Alanem Greenspanem w magazynie Fortune – były szef FED powiedział, że za jego rządów sytuacja była nieco inna, gdyż ewentualne obniżki stóp procentowych nie wiązałyby się ze znacznym wzrostem inflacji. Zdaniem Marcina Kiepasa – analityka z firmy X-Trade Brokers DM S.A. „rynki uparcie czekają na obniżkę. Brak cięcia stóp może być źródłem wyprzedaży akcji. Cięcie stóp pokaże natomiast, że FED mimo wszystko broni gospodarki, co rozdmucha oczekiwania na dalsze obniżki. Jeżeli amerykańskie giełdy przed posiedzeniem będą spadać, to taka decyzja stanie się podstawą do korekty. Jeżeli przed posiedzeniem będzie stabilizacja lub lekkie wzrosty, to decyzja o cięciu nie zmieni nastrojów”. Sytuacja kredytobiorców zagrożonych spłatą rat jest na tyle poważna, że w obronie wspólnych interesów stanął Biały Dom. Administracja rządowa w porozumieniu z bankami, ogłosiła 5-letni plan zamrożenia oprocentowania kredytów wysokiego ryzyka. Bez rządowej interwencji prawie 2 mln kredytobiorców mogłoby być narażonych na znaczne podwyższenie oprocentowania w kilku najbliższych latach, z czego ponad połowa mogłaby stać się niewypłacalna.

Image
Najnowsze prognozy FED na lata 2007-2009. Zródło FED

Publikacja Beżowej Księgi i słabsze prognozy makro do 2009 r.

Ostatnia, ósma publikacja w tym roku księgi o stanie amerykańskiej gospodarki nie przyniosła wielkiego zaskoczenia na rynku finansowym. W opublikowanym przez FED — 28 listopada — raporcie dużo mówi się o „zwalniającej gospodarce”, gdzie główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest zła sytuacja na rynkach nieruchomości oraz finansowym. Znacznie lepiej radzi sobie sektor niefinansowy, np. turystyka oraz spora część eksporterów korzystających z niskiego kursu dolara. Niespodziewanie, dla niektórych amerykańskich ekonomistów, prognozy podstawowych wskaźników ekonomicznych zostały obniżone przez FED. Prognozy zakładają wolniejszy wzrost gospodarczy w najbliższych latach. W 2008 r. największa gospodarka świata powinna rozwijać się w tempie do 2,5% przy stopie bezrobocia utrzymującej się na stałym poziomie. Co ciekawe, poziom wskaźnika inflacji PCE (wskaźnik wydatków osobistych) będzie stopniowo ulegać obniżeniu do ok. 2% w 2009 r. Nie widać silnej presji inflacyjnej. Potwierdza to również wskaźnik bazowy PCE Core. Obniżenie prognoz wzrostu gospodarczego jest dodatkowym czynnikiem wpływającym na oczekiwaną, grudniową obniżkę stóp procentowych. Jak podaje FED, główną przesłanką do zmiany prognoz jest obniżenie dostępności rynku kredytów hipotecznych subprime, słabsze niż oczekiwane dane z rynku nieruchomości oraz wciąż utrzymujące się na wysokim poziomie ceny ropy. Pod koniec listopada ukazały się kolejne dane makro za 3 kwartał, jednak nie różniły się one od prognoz, za wyjątkiem wzrostu gospodarczego, który wyniósł 4,9% (prognoza 3,8%) oraz rekordowy, od pięciu miesięcy, wzrost liczby nowych miejsc pracy o 166 tys. w październiku. Na rynku pojawiły się również informacje o sprzedaży nowych domów (październik), która wzrosła o 1,7% i wyniosła 728 tys. (prognoza 750 tys.) oraz raport za 3 kwartał dotyczący cen domów w USA – spadek cen o 0,4%.